W poniedziałkowe popołudnie młodzieżowa reprezentacja Polski rozegrała swój ostatni mecz przed młodzieżowymi mistrzostwami Europy, które w czerwcu będą rozgrywane w naszym kraju. Niestety, nie wypadł on zbyt dobrze, bo biało-czerwoni ulegli w Kielcach rówieśnikom z Czech 1:2. To spotkanie pokazało, że wzmocnienia zespołu w osobach Arkadiusza Milika, Karola Linetty’ego i Piotra Zielińskiego byłyby bardzo pomocne.
Od pewnego czasu w mediach trwa dyskusja na temat tego, czy piłkarze kadry A powinni wspomóc młodzieżową reprezentację. Obecnie w młodzieżówce możemy zobaczyć m.in. Bartosza Kapustkę, który jednak przez słabą pozycję w Leicester City nie ma na razie szans na grę w drużynie trenera Adama Nawałki. Teraz sprawa rozbija się o innych zawodników. Milik, Zieliński i Linetty to pierwszoplanowe postacie kadry A i ewentualna gra na młodzieżowym Euro mogłaby być dla nich czymś w rodzaju zsyłki.
Bez gwiazd z pierwszej kadry w poniedziałek młodzieżówka radziła sobie słabo. Wprawdzie przegrała pechowo, bo bramkę na 1:2 straciła w doliczonym czasie gry, ale ogólne wrażenie jakie po sobie pozostawiła było przeciętne.
– Jesteśmy świadomi, że lepiej taki mecz zakończyć zwycięstwem, w najgorszym przypadku remisem. Podjęliśmy w końcówce jednak spore ryzyko i przegraliśmy. Mecz miał jednak dla nas duże znaczenie szkoleniowe i selekcyjne – cytuje słowa trenera polskiej drużyny, Marcina Dorny portal laczynaspilka.pl.
Szkoleniowiec przyznał jednocześnie, że sam wynik nie ma większego znaczenia w kontekście czerwcowej imprezy. – To będą mistrzostwa, podczas których wygrane będą bardzo ważne. Regulamin nie zakłada innego rozwiązania. Trzeba wygrywać, żeby awansować. Teraz pozostaje nam obserwacja zawodników i spotkanie w czerwcu – dodał trener.
* Fotografia pochodzi ze strony przegladsportowy.pl.