Damira Kojasevicia śmiało można uznać za jednego z najbardziej utalentowanych piłkarzy, którzy trafili na boiska polskiej ekstraklasy. Piłkarz z Czarnogóry pojawił się w naszym kraju w 2008 roku, kiedy trafił do Jagiellonii Białystok. Tam mu nie wyszło, podobnie zresztą jak w Górniku Łęczna. Teraz gra dla FK Vardar Skopje, a w niedzielę powinien wyjść w pierwszym składzie gospodarzy meczu Czarnogóra – Polska.
Z jednej strony patrząc można stwierdzić, że Kojasevicia w Polsce skreślono zbyt szybko. Z drugiej jednak strony, biorąc pod uwagę to, że 29-latek zwiedził do tej pory już dziewięć klubów wydaje się, że trudno jest mu zagrzać jedno miejsce na dłużej.
Kojasević do polskiej ligi trafił jako młody chłopak, przed którym kariera stała otworem. Dynamiczny piłkarz z dobrą techniką był idealnym materiałem na gwiazdę naszej ekstraklasy. Do Jagiellonii trafił z czarnogórskiego FK Decić Tuzi. W Białymstoku zagrał tylko sezon – wystąpił w 23 meczach, w których strzelił bramkę. Największym problemem pomocnika było… zamiłowanie do rozrywkowego trybu życia. To z kolei nie wszystkim się podobało.
Niedługo później piłkarz dostał szansę w pierwszoligowym wówczas Górniku Łęczna. Tam jednak przede wszystkim zawodził i dlatego szybko się z nim pożegnano. Później Kojasević grał m.in. dla FK Sarajevo, FK Astana czy FK Mladost Podgorica. Od sezonu 2015/2016 jest natomiast graczem FK Vardar Skopje.
– Odkąd odszedł z Jagiellonii, widziałem go na żywo w dwóch meczach. Rozwinął się, może być bardzo dużym zagrożeniem dla Polski. Jest szybki i dobrze gra jeden na jeden. Musimy na niego uważać – powiedział na łamach portalu sportowefakty.wp.pl Michał Probierz, były trener Kojasevicia z Jagiellonii.
* Fotografia pochodzi ze strony przegladsportowy.pl.