Reprezentacja Hiszpanii w ostatnich kilkunastu miesiącach imponuje formą i kontynuuje znakomitą passę meczów bez porażki od Euro 2016! Nic więc dziwnego, że drużyna z Półwyspu Iberyjskiego uchodzi za jednego z głównych faworytów do triumfu w zbliżających się mistrzostwach świata. Tyle, że z Hiszpanii docierają informacje o tym, że atmosfera wokół kadry mogła się nieco pogorszyć. Wszystko za sprawą seksafery, która miała miejsce… dwa lata temu. Mimo że formalnie sprawa została zakończona, to rozdrapane rany dają o sobie znać…
Wszystko rozbija się o relacje na linii premier Hiszpanii Pedro Sanchez – bramkarz drużyny David de Gea. Ten pierwszy w czasie, kiedy wybuchła seksafera (nie był wówczas premierem) wypowiedział mocne słowa, które uderzały w de Geę. – Nie czułbym komfortu, kiedy miałbym oglądać de Geę w bramce reprezentacji. Są pewne zawody i ludzie, od których wymaga się nieskazitelności – powiedział w czerwcu 2016 roku polityk.
Jak się później okazało, zamieszany w całą aferę bramkarz nie miał z tym nic wspólnego i został oczyszczony z zarzutów. Niesmak po wypowiedzi Sancheza jednak pozostał, i śledząc hiszpańskie media, widać, że cały czas pozostaje. Niedawno premier odwiedził drużynę narodową Hiszpanii, ale jego relacje z de Geą nie były zbyt dobre. Golkiper nie chciał nawet stanąć do wspólnego zdjęcia z premierem i innymi piłkarzami. Ostatecznie się na to zgodził po tym, jak sam Sanchez postanowił z nim porozmawiać i ponoć go przeprosił.
Dla samego bramkarza nie jest to jednak wystarczające. Dlaczego? – Doceniłem przeprosiny od Sancheza, ale jest pewna różnica. On powiedział swoje słowa publicznie i z tego powodu przeprosiny również powinny być publiczne – cytuje słowa bramkarza wypowiedziane dla hiszpańskich mediów, Przegląd Sportowy.
Hiszpania rywalizację na mundialu rozpocznie już w piątek. Na otwarcie czeka ją trudny mecz z Portugalią. W grupie B poza tymi zespołami znajdują się jeszcze reprezentacje Maroka i Iranu.
* Fotografia pochodzi ze strony irishtimes.com.