Wielka Brytania jest obecnie krajem prowadzącym najbardziej łagodną politykę wobec koronawirusa. Większość instytucji działa normalnie, a piłkarskie rozgrywki sportowe zostały jedynie czasowo wstrzymane do 4 kwietnia. Władze Premier League zmuszone są jednak podjąć decyzję, co dalej z krajowymi rozgrywkami, podczas gdy niemal cały europejski futbol się zatrzymał.
Rozmowy w Premier League
Na zaplanowane właśnie rozmowy w sprawie epidemii koronawirusa zostali zaproszeni przedstawiciele wszystkich klubów najwyższej angielskiej klasy rozgrywkowej. Na spotkaniu podjęta zostanie kwestia zakończenia sezonu oraz konsekwencji możliwego przełożenia tegorocznych Mistrzostw Europy UEFA. W czwartek w siedzibie angielskiej federacji stawią się przedstawiciele 20 klubów, którzy będą dyskutować nad tym, jak kontynuować rozgrywanie meczów oraz w jaki sposób zakończyć sezon. Będzie miało to także wpływ na zakłady bukmacherskie, ponieważ zmieni się układ i terminy rozgrywanych spotkań, a nawet może to doprowadzić do anulowania postawionych wcześniej zakładów.
Warto wspomnieć, że Anglicy wcale nie są skłonni do kończenia rozgrywek przed sezonem. Przewodniczący Stowarzyszenia Piłkarzy Profesjonalnych Gordon Taylor twierdzi, że zakończenie sezonu z powodu epidemii koronawirusa byłoby „nie fair i nie wyglądałoby dobrze”. Kluby wolałyby grać, gdyż zapewnia to wpływy z biletów na mecze, a ponadto wiąże się ze wypełnieniem zobowiązań sponsorskich. Takie samo zdanie ma legenda Liverpoolu, były napastnik John Aldridge, który twierdzi, że zakończenie rozgrywek i anulowanie całego sezonu byłoby niepoważne. Aldridge uważa, że zakończenie sezonu w tym momencie byłoby nieuczciwe i że decydenci powinni znaleźć sposób na kontynuowanie gry, nawet gdyby wiązałoby się to z kreatywnymi rozwiązaniami, niestosowanymi do tej pory. Proponuje on również przerwę letnią, która miałaby wynieść dwa do trzech miesięcy, a po tym okresie gra powinna być dokończona. Możliwy byłby też podział ligi na dwie części i rozgrywanie meczów oddzielnie. Pewne jest, że dyskusja na ten temat na zebraniu będzie bardzo gorąca.
Podobne głosy słychać zresztą ze Szkocji, mającej własną ligę. Dyrektor zarządzający Glasgow Rangers, Stewart Robertson uważa, że gra powinna być dokończona. Idzie on nawet jeszcze dalej w swoich rozważaniach, twierdząc, że stadiony nie powinny być zamknięte. Według niego, fani klubu byli z nim w „najczarniejszych dniach” i nie można ich teraz zostawiać samych. Takie samo zdanie ma menedżer klubu Steven Gerrard, który uważa, że przełożenie sezonu na późniejsze miesiące roku, wywoła negatywne skutki dla graczy.
Kluby podejmują własne inicjatywy
Kluby takie jak Crystal Palace, podjęły już decyzję o zamknięciu obiektów treningowych. Prezes klubu z londyńskiego Beckenham, Steve Parish postanowił zastosować się do wskazówek rządu Borisa Johnsona i zarządził zamknięcie obiektów, wysyłając pracowników na urlop. Sami gracze mają również zostać w domach i prowadzić indywidualnie przygotowane dla nich plany treningowe, ćwicząc samodzielnie. Klub wystosował nawet oświadczenie, w którym zapisano, że na pierwszym miejscu są kibice, ekipa klubowa i gracze i że zostanie zrobione wszystko, aby byli oni bezpieczni. Ponadto, na razie zawieszona została sprzedaż biletów na sezon 2020-21, a taką samą decyzję podjął także Tottenham. W jeszcze większych kłopotach jest Chelsea, której zawodnik, dziewiętnastoletni Callum Hudson-Odoi został pierwszym piłkarzem Premier League zarażonym koronawirusem. Zawodnicy klubu poddali się kwarantannie, a budynki i boiska treningowe Chelsea zostały zamknięte. Życzymy dużo zdrowia piłkarzom z Wysp!